Zima jest porą roku wymagającą od nas zmiany stylu jedzenia. Chcąc wzmocnić odporność, uniknąć depresji, wzrostu wagi musimy jeść tradycyjne zimowe potrawy. Niestety, odchodzimy od rodzimej kuchni wzorując się na okresowych modach kulinarnych. 

Układ odpornościowy lepiej działa w ciepłym środowisku, dlatego regularnie powinniśmy spożywać minimum trzy gotowane posiłki dziennie. Kiedyś w kuchni, która była sercem domu, gospodynie cały czas pichciły dania na ogniu. Potrawy gotujemy dłużej, więcej dusimy, zapiekamy i gotujemy pod ciśnieniem. Nie bójmy się dłuższego czasu gotowania, gdyż w jego trakcie materia przechodzi w energię, która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania naszego ciała.

Dania komponujemy z większej ilości produktów o właściwościach ogrzewających, czyli kasz, jesiennych warzyw, ryb, dobrych tłuszczy roślinnych tłoczonych na zimno, fasolek, ostrzejszych przypraw. Jemy umiarkowane ilości, ale bardziej kalorycznie.

Niezmiernie ważne są regularnie jadane ciepłe śniadania. W przeszłości nie wyobrażano sobie rozpoczęcia pracy bez sutego, ciepłego, rannego posiłku.  Najkorzystniejsze są tu kremy zbożowe, kasze, płatki zbożowe gotowane na wodzie i słodzone miodem, słodem, z suszonymi owocami, orzechami, które pozwolą  z rana ogrzać organizm, utrzymują stabilny poziom cukru oraz zmniejszają ochotę na coś słodkiego.

Do picia proponuję gotowaną kawę zbożową lub naturalną z imbirem, cynamonem lub kardamonem. Jeżeli nie ma możliwości zjedzenia w domu, można korzystać z termosów w pracy. Dania obiadowe dobrze jest komponować z kasz, warzyw, fasolek lub ryb. Mięsa jadano od święta i tylko dobrej jakości, dlatego ta zasada obecnie powinna być również stosowana. Zbyt dużo białka oraz tłuszcze nasycone osłabiają odporność. Szczególnie, gdy już mamy infekcję połączoną z dużą ilością śluzu, należałoby powstrzymać się od jadania mięsa, nabiału, jaj oraz sztucznych słodyczy.

Mleko powoduje większą lepkość i produkcję śluzu oraz znieczula receptory odpowiadające za jego wykrztuszanie. Nie są również wskazane nadmierne ilości cytrusów, które zamiast utrzymać w nas ciepło, dostrajają nas do warunków pogodowych panujących w krajach, w których te owoce występują.

Ostatnim ciepłym akcentem w naszym zimowym jadłospisie powinna być kolacja. Wieczorem nasz żołądek pracuje najsłabiej, dlatego najmniej obciążającym go na noc daniem jest typowa obiadowa zupa, najlepiej jarska, aby odkwasić organizm. Szczególnie polecam barszcz, żurek, krupnik, kremy z dyni czy z cebuli.